Dorota Borodaj, autorka reportażu „Szkodniki” i Tomasz Karamon, autor książki „Co widziała Matka B.” gościli – w towarzystwie Mariusza Szczygła – na scenie głównej podczas Targów Książki w Katowicach.
Opowiadali o swoich publikacjach, a obie związane z tematyką lokalną i z historią. Jak zauważył Mariusz Szczygieł, ich dzieła są bardzo różne, bo są różne stylistycznie. – Opowieść Tomasza o Bardzie jest napisana bardziej gawędowo, bajkowo, ale reportersko, a książka Doroty jest bardzo reporterska. I w obu książkach sięgamy bardzo w głąb historii. A jak się je czyta, to widać, że autorów te tematy bardzo zajmują.
Tomasz Karamon napisał książkę o miejscowości Bardo i jej dawnych mieszkańcach. Materiały do książki zbierał, grzebiąc w życiach dawno zmarłych ludzi i odtwarzając ich historie.
– Praca nad książką polegała na grzebaniu w życiach dawno zmarłych ludzi, konkretnie Niemców, którzy kiedyś zamieszkiwali Bardo. Sięgam po wszystkie okruszki, po które historycy nie sięgają – po plotki, legendy, listy itd. I staram się odtwarzać życie tych ludzi, którzy już dawno odeszli i o których nie pamiętamy. Zbieram te wszystkie okruszki, nazywam je puzzlami. Czasami te puzzle złożą się w większą historię i wtedy dzielę się tą historią z ludźmi. Im bardziej się dzielę, tym więcej tych puzzli do mnie trafia – opowiadał autor.
Co ciekawe, historia jest opowiadana z perspektywy figury Matki Boskiej.
Z kolei „Szkodniki” poświęcone są Puszczy Białowieskiej. W trakcie jej pisania Dorota Borodaj spotkała się z różnymi osobami, w tym z aktywistami, mieszkańcami puszczy i naukowcami. Punktem wyjścia były wydarzenia z 2017 roku, gdy przez sześć miesięcy trwały blokady ciężkiego sprzętu, którym wycinano i wywożono z puszczy świerki zaatakowane przez kornika drukarza. Teraz z kolei stoi tam zapora między granicą polsko-białoruską, pojawiały się dyskusje o kolejnych umocnieniach granicy i pojawiają się też pierwsze głosy o kryminalizacji pomocy na granicy polsko-białoruskiej.
Zapytana o bezstronność przy pracy reporterskiej odpowiedziała: – Nie ma czegoś takiego. Nie ma bezstronności, bo my wszyscy mamy serca i mózgi, a gdy piszemy, nie możemy ich nagle sobie odłożyć i udawać, że one nie istnieją. Więc ja tych moich ani serca, ani mózgu nie chowam, ale staram się, żeby starczyło w nich miejsca na każdą z tych opowieści.