„Szlagier dla Hitlera” Michała Jędryki (Wydawnictwo Naukowe Śląsk) to opowieść, która wyrosła z historii i tożsamości Górnego Śląska. –To jest banał, jeżeli powiem, że Śląsk jest jakimś wyjątkowym regionem, ale tak jest – zaznaczył autor. I podkreślił, że jego zdaniem nie da się „jeden do jeden odwzorować historii Polski na historii Śląska”, bo śląskie losy są zbyt złożone i często niezrozumiałe dla osób spoza regionu.
Inspiracją do napisania „Szlagiera dla Hitlera” było rodzinne zdjęcie znalezione po śmierci babci. – Na jednym zdjęciu był zespół w otoczeniu dziewcząt, który się nazywał The Jolly Boy’s Band. Pomyślałem sobie – gdzie? Jak? Na Górnym Śląsku? – wspominał Jędryka. Tropiąc ślady widocznych na fotografii muzyków, odkrył historię dwóch mężczyzn: swojego dziadka Bernarda Jędryki i jego kolegi Maksymiliana Jarczyka, który zrobił karierę w Niemczech jako Michael Jary. – Jeden z nich był moim dziadkiem, którego nigdy nie poznałem, a drugi potem został autorem muzyki do najbardziej kasowego filmu w historii Niemiec – opowiadał.
Spotkanie przerodziło się w opowieść o pamięci i zapomnieniu. Autor mówił, że przez lata rodzina traktowała muzykującego dziadka z dystansem. To była część rodziny, którą spychano w cień. Pisząc książkę, Jędryka próbował przywrócić jego historię i zrozumieć, skąd w śląskiej rodzinie robotniczej mógł się wziąć artysta.
Nie zabrakło też wątków lokalnych. Autor przypomniał, że przed wojną w Siemianowicach planowano stworzyć „polskie Hollywood”. – Miały być gwiazdy i filmy, a… wyszło jak zwykle. Powstał jeden film, niedawno odnaleziony po latach w archiwach. Nosi tytuł „Niewolnicy życia”. Cóż o nim można powiedzieć dobrego? Że jest to pierwszy polski zapis procesów przemysłowych, sceny kręcono w hucie Laura oraz że odnajdziemy tam stare Siemianowice. Być może Bernard znalazł się tam gdzieś wśród statystów?.
Jędryka zdradził również, że pracuje nad nową książką – „bardzo makabryczną, krwawą, ponurą i czarną”. Jej tematem mają być „bohaterowie i zdrajcy” w śląskich rodzinach, a punktem wyjścia – prawdziwe historie przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Na pytanie o ewentualną ekranizację „Szlagiera dla Hitlera”, autor odpowiedział z uśmiechem: – Cóż, chciałbym. Byłaby to kolejna adaptacja po „Ołowianych dzieciach”. Widzę potencjał filmowy, ale ten potencjał jest za duży, żeby go udźwignęła polska kinematografia. Może koprodukcja byłaby rozwiązaniem. (et)

